Z całą pewnością każdy z nas miał nauczyciela, którego nie cierpiał. Ja również. Nauczycielka, której wyjątkowo nie lubiłam już na drugiej lekcji zakomunikowała, że przerwa jest dla nauczycieli, nie dla uczniów, postawiła kilka demonstracyjnych jedynek i wyprosiła z klasy dziewczyny, które miały pomalowane paznokcie. Nie interesował jej dialog z uczniami, ważniejsze było by na każdym kroku przypominać nam, kto tu rządzi i że nasze zdanie nie ma znaczenia. Jedno trzeba przyznać: miała niezwykły talent, by zniechęcić młodzież do siebie (tym samym do nauczanego przedmiotu) i to od pierwszych zajęć.
Wówczas nie miałam jeszcze pojęcia, że zostanę pedagogiem…
Dobre relacje z uczniami to jak dla mnie sprawa priorytetowa. Od tego w dużej mierze zależy na ile uczniowie nas słuchają, na ile darzą zaufaniem i szacunkiem. Gdy tylko uda ci się wypracować dobre relacje z uczniami zdziwisz się, jak bardzo oddani i lojalni potrafią być.
Jeśli jednak wolisz, by uczniowie na dźwięk twojego nazwiska stali na baczność nerwowo powtarzając daty, symbole chemiczne, wzory matematyczne, angielskie słowa, biografie poetów, stolice państw itp… i szczerze Cię przy tym nie lubili – nic nie stoi na przeszkodzie. Wystarczy zastosować się do kilku poniższych zasad.
1. Zawsze mam rację. Zapewnij uczniów, że nigdy się nie mylisz, że ostatnie słowo należy zawsze do ciebie. Nigdy nie przepraszaj, nawet gdy popełnisz błąd lub gdy stracisz panowanie nad sobą.
2. Nigdy się nie śmiej. Jeśli chcesz, by traktowano cię poważnie nigdy się nie uśmiechaj. Zachowaj kamienną twarz, najlepiej trochę złowrogą, wtedy jest szansa, że będą się ciebie bać. Kategorycznie zapomnij o poczuciu humoru w szkole. I przede wszystkim nigdy nie śmiej się z siebie.
3. Taka jest moja decyzja. Nie pozwól, by uczniowie komentowali twoje decyzje. W końcu to nikt inny tylko ty jesteś nauczycielem, to ty jesteś autorytetem. Bo przecież nie ma co tracić czasu na jałowe dyskusje z uczniami. Najlepiej w ogólne nie dopuszczać ich do zadawania zbędnych pytań.
4. Nawrzeszcz na uczniów. To bardzo skuteczna metoda. Następnym razem, gdy będą się źle zachowywać nakrzycz na nich i wyjdź z klasy obrażony, nonszalancko trzaskając drzwiami. Założę się, że to zniszczy w okamgnieniu dobre relacje z uczniami. W szczególności jeśli stosujesz zasadę nr 1.
5. Dorzuć kilka prac domowych.
Nigdzie przecież nie jest napisane, że aby wymagać od uczniów wiedzy, trzeba dobrze tłumaczyć. Ogranicz zatem tłumaczenie do minimum, zadaj za to więcej pracy domowej i nie zapominaj o niezapowiedzianych kartkówkach. Gdy któryś nadal nie rozumie, lub dostanie kolejną jedynkę nie zawahaj się publicznie z niego „zażartować”.
6. Nie bój się udawania.
Metoda, która nie od razu odnosi skutek, wymaga czasu, ale jej efekty są długotrwałe. Wszytko co musisz robić, to udawać kogoś, kim nie jesteś. Sukces gwarantowany. Metodę warto wzbogacić zastosowaniem odrębnych kryteriów dla uczniów i nauczyciela dotyczących zachowania, czy też ogólnie przejętych norm na zasadzie „Co wolno wojewodzie…”
7. Dyscyplinuj. O tak! Najlepiej bez słów. Jeśli chcesz naprawdę zdenerwować ucznia wywołaj go po nazwisku zawieszając głos, robiąc znaczącą przerwę, mierząc go wzrokiem Bazyliszka, tak by momentalnie poczuł się przywołany do porządku. Bezcenny jest widok twarzy ucznia, który nie do końca wie co zrobił, ale ważne że został publicznie upomniany.
To jak wyglądają nasze relacje z uczniami zależy w dużej mierze od nas samych. Wiadomo, uczniowie bywają różni: jedni otwarci, sympatyczni, inni bardzo zdystansowani, krnąbrni. Wielokrotnie trzeba przebić się przez mur, by dotrzeć do danej osoby. Ale kto inny jak nie pedagog ma tego dokonać? Czy warto dbać o dobre relacje z uczniami? Jasne, że tak. Wówczas jest szansa, że zapamiętają cię jako wartościową osobę, dzięki której udało im się coś osiągnąć w sferze naukowej, czy osobowościowej. Czyż nie w tym właśnie tkwi piękno bycia nauczycielem?