Skip to main content

Wielokrotnie zdarza się, że uczymy w taki sposób w jaki nas nauczano. Niektóre praktyki powtarzamy codziennie, utrwalmy bezrefleksyjnie, nie mając świadomości że istnieją skuteczniejsze alternatywy. Bywa też tak, że zwyczajnie nie chce nam się niczego zmieniać. I nie chodzi tu tylko o metody pracy, ale pewne postawy, zachowania wspólne wielu nauczycielom.

Oto pięć praktyk, których raczej nie stosuję. Niezależnie od tego co mówią badania, w mojej pracy okazały się one mało skuteczne i niemotywujące, dlatego też ich unikam.

Odpowiedzialność grupowa

Praktyka stosowana (za) często. Nauczyciel karze całą klasę za wykroczenie, złe zachowanie którego dopuścił się uczeń lub grupa uczniów. Często kara przybiera formę utraconego przywileju.

Kilkoro uczniów przeszkadza, wobec czego wszyscy piszą kartkówkę. Złe zachowanie grupki uczniów podczas wyjścia czy wycieczki skutkuje zakazem dla calej klasy. I tak dalej można mnożyć przykłady. Karanie grupowe jest „wygodne”. Zdecydowanie łatwiej ukarać wszystkich niż przeprowadzać dochodzenie wyjaśniające kto naruszył ciszę, złamał zakaz, dopuścił się wykroczenia. Na szczęście coraz częściej odchodzi się od tej praktyki. Wielu z nas będąc dziećmi starało się zachowywać jak najlepiej, ale otrzymało karę za przewinienie kogoś innego. Jak się wówczas czuliście? A może to wasze własne dziecko było w takiej sytuacji? Nawet jeśli to ty byłeś tym, z którego powodu karano resztę, to powiedzmy sobie szczerze: kara zbiorowa nie prowadzi do zdrowych relacji pomiędzy członkami grupy.

Zamiast stosować zbiorową odpowiedzialność lepiej skupić się na zapobieganiu takim sytuacjom. Jeśli zauważasz, że klasa staje się niegrzeczna, że na twoje zajęcia wkrada się chaos, pomyśl o wprowadzeniu nowych metod. Wprowadź ruch, zabawę, które dodają dynamizmu na zajęciach, tak by uczniowie nie czuli się znudzeni i przytłoczeni twoją przewidywalnością. Może jest to czas, by ustalić na nowo jasne zasady dotyczące zachowania i konsekwencji.

Głośne odczytanie tekstu

Nauczyciel wprowadza nowy tekst: może to być krótkie opowiadanie, rozdział książki. Prosi kolejno uczniów o odczytanie na głos danego fragmentu. Gdy wskazany uczeń czyta reszta klasy śledzi tekst. Uczniowie czytają tekst po kolei, tak jak siedzą, innym razem nauczyciel sam wybiera uczniów, tak by zadanie było mniej przewidywalne lub też prosi czytającego ucznia o wskazanie kontynuatora.

Metodzie tej nie można odmówić pozytywnych aspektów. Jak dla mnie pożera mnóstwo czasu (choć bądźmy szczerzy czasami zależy nam, by trochę więcej go upłynęło). W przeciwieństwie do zadań interaktywnych, grupowych, twórczych, które są z reguły głośne, wprowadzają swojego rodzaju chaos, metoda ta jest o tyle wygodna, że uczniowie z reguły siedzą cicho i są pod naszą pełną kontrolą. Każdy uczeń patrzy w tekst i teoretycznie słucha, więc wydaje się ,że każdy jest w jakimś stopniu zaangażowany. I co najważniejsze pozwalało usłyszeć wszystkich czytających uczniów, ocenić płynność czytania.

Największą wadą tej metody jest to, że nie przyczynia się do poprawy rozumienia tekstu czytanego. Niejednokrotnie odnoszę ważenie, że uczniowie których zdolności płynnego czytania na głos nie są zbyt imponujące, są zakłopotani i zestresowani sytuacją. Sprawia , że czas aktywnego czytania dla jednostki ogranicza się zależnie od ilości uczniów w klasie do około 2 minut, natomiast redukuje zrozumienie tekstu, gdyż uczniowie którzy jeszcze nie czytali często skupiają się na odliczaniu swojej kolejki.

Kiedy byłam uczennicą nienawidziłam tego typu czytania. Gdy tekst odczytywany był głośno, moje zrozumienie spadało drastycznie. Kiedykolwiek czytaliśmy tekst w ten sposób wiedziałam, że będę musiała przeczytać go po raz kolejny sama w ciszy.

Warto zatem zastanowić się jaki cel chcemy osiągnąć: czy pracujemy nad płynnością, poprawną wymową, akcentowaniem, intonacją czy też chcemy przygotować  uczniów do czytania w celu zdobycia szczegółowych informacji. Warto połączyć różne metody: nauczyciel może przeczytać tekst na głos, możemy wprowadzić elementy czytania grupowego, ustalić okresy cichego czytania. A dla tych, którzy swym talentem chcą zabłysnąć zawsze możemy zorganizować klasowy konkurs pięknego czytania 🙂

Dawanie uczniom gotowych notatek 

Kiedy nauczyciel przekazuje wiedzę, zwłaszcza w formie wykładu dobrym zwyczajem jest wręczenie tak zwanego handoutu czyli punktowego streszczenia wykładu. W wielu wypadkach notatka przybiera formę kopii slajdów z prezentacji. Takie postępowanie wiąże się z tym, że nauczyciele chcą by uczniowie skupili się nad treści wykładu, na aktywnym słuchaniu, a nie na spisywaniu słów wykładowcy. Po prostu podaje się im gotowe notatki, dodatkowo cała prezentacja dostępna jest online. Ten system jest niezwykle wygodny dla uczniów, którzy są nieobecni i sprawia że uczniowie ucząc się nie pominą niczego co było wspomniane podczas wykładu.

Podając im notatki gotowe na tacy paradoksalnie nie pomagamy im. Mądre umysły dowodzą, że jeśli w proces przyswajania wiedzy nie zostanie włożony wysiłek, wówczas przyswojenie wiadomości nie trwa długo. Przeprowadzono niejeden eksperyment, w którym studentów podzielono na dwie grupy. Jedni mieli notować słowo w słowo podczas wykładu, druga grupa miała zapisywać treść swoimi własnymi słowami. Kiedy póżniej poproszono ich o odtworzenie wiedzy okazało się, że dużo lepiej poradziła sobie grupa tych osób, które notowały swoimi słowami. Nie przyczyniajmy się do „niepełnosprawności” naszych uczniów i nie dyktujmy notatek. Nauczmy ich raczej sporządzać notatki. Może na początku będzie to powolne, ale z pewnością przyniesie skutek. Zapoznaj uczniów z różnymi sposobami sporządzania notatek i niech sami zdecydują, która metoda jest dla nich najlepsza.

Kinestetyk, wzrokowiec czy słuchowiec?

Wszyscy byliśmy uczeni, że każdy uczący się jest albo słuchowcem, wzrokowcem albo kinestetykiem i dlatego też nauczyciele powinni różnicować instrukcje w zależności od ucznia z którym pracują. Różne style nauczania pozwalają zróżnicować uczniów pod względem sposobu przetwarzania informacji.

Jest tylko jeden problem: nie istnieją gotowe testy czy też narzędzia dzięki którym można byłoby określić jednoznacznie typ uczenia każdego ucznia. Można by wówczas wziąć te rezultaty i zaplanować instrukcje indywidualnie zgodnie z dominującym kanałem. Wielu nauczycieli nie czuje się w tej dziedzinie w pełni kompetentnymi, choć intuicyjnie stara się udzielać instrukcji różnicujących.

Badania wykazują, że dostosowanie metod nauczania do stylu przyswajanie wiedzy uczniów zwiększa szanse na sukces. Nasze personalne doświadczenie może podpowiadać nam co robić, jak uczyć lepiej przez różne metody. Próbowanie oznaczania uczniów i zawężanie naszych strategii może ostatecznie ograniczać ich i sprawić że uwierzą że są jedynie w dany sposób przyswajać wiedzę. Zamiast zastanawiać się i stresować czy twoja metoda jest odpowiednio dobrana do każdego ucznia stosuj po prostu różne metody przekazując wiedzę na różne sposoby, a z pewnością każdy na tym zyska.

Pomoc uczniowska 

Nauczyciel zwykle planuje lekcję tak, by dotrzeć przede wszystkim do tzw. grupy środka, następnie by zapewnić dodatkowy materiał dla uczniów którzy potrzebują nowych wyzwań, dodatkowych ćwiczeń, którzy pracują szybko. Wielu nauczycieli pozwala, aby uczniowie którzy już skończyli zadanie pomagali uczniom, którzy sobie z nim nie potrafią poradzić. Wydaje się to mieć sens. Nauczyciel nie jest w stanie być przy każdym uczniu w jednym czasie, gdy ten potrzebuje pomocy, wiec wydaje się naturalne że uczeń który skończył, który się nudzi może pomóc temu, który ma z nim kłopot. Uczniowie, którzy sobie nie radzą otrzymują pomoc, natomiast ci którzy pomagają uczą się dodatkowo pomagając innym przez uczenie ich. Dwie pieczenie przy jednym ogniu.

Nie mam nic przeciwko uczniowskiej pomocy, ale różnicowaniu mówię zdecydowanie nie! Mimo grup o zróżnicowanych umiejętnościach i tego, że uczenie przez uczniów przynosi korzyści innym uczniom – tak naprawdę taki układ robi niewiele dla zaawansowanych uczniów. Potrzebują trudniejszych zadań, większych wyzwań. Praktyka ta niekoniecznie czyni komukolwiek krzywdę, ale jeśli ma miejsce dość regularnie można mówić o różnicowaniu uczniów. Ważne by stosować ją okazjonalnie. Aby odpowiedzieć na potrzeby wszystkich uczniów spróbuj różnicować raczej strategie nauczania, a nie samych uczących się.

Każdy nauczyciel wie, że z metodami trzeba trochę poeksperymentować. Rezygnacja z jakiejś praktyki nie gwarantuje sukcesu, wręcz przeciwnie trzeba zadać sobie trud, zmodyfikować powszechnie znane strategie, by wypracować tę najlepszą dla danej grupy.